Prawdopodobnie najlepsze lody w Zakopanem

                       To co dobre szybko się kończy. Upragnione wakacje w górach minęły nam ekspresowo. Ani się nie obejrzałam, a już znowu jesteśmy w domu. Wyjazd i wszystkie górskie wyprawy udały nam się znakomicie. Choć nie obyło się bez niespodzianek. Także będzie o czym pisać w najbliższym czasie.

Zaczynam od tego, co najlepsze podczas letnich upałów. Zwykle przyjeżdżamy do Zakopanego tylko na chwilę, kupujemy bilety na drogę powrotną i uciekamy do naszego Małego Cichego. Później wracamy jeszcze w ramach odpoczynku między wyprawami. Krupówki to punkt obowiązkowy. Męczący bardziej niż nie jeden szlak górski. Warto się jednak poświęcić. No bo jak tu nie zjeść lodów czy gofrów na wakacjach.

A lody nie byle jakie. Zachwyciły nas tak bardzo, że postanowiłam zrobić kilka zdjęć i pokazać wam je tutaj. Lodziarnia Żarneccy to rodzinna firma działająca od 1947 roku. Główna siedziba mieści się w Nowym Targu, ale niedawno otworzono nowy lokal w Zakopanem. Głównym sekretem lodów są naturalne składniki, bez barwników, aromatów, ulepszaczy. Lodziarnia na Krupówkach oferuje także szeroki wybór kaw, deserów czy ciastek. Samo wnętrze  jest bardzo przyjemne, przestronne, pięknie urządzone. Do wyboru miejsca przed wejściem, w środku, na drugim poziomie i chyba najlepsze z tyłu przy strumyku.

porcja za 5zł, smaki: pistacja, banan, jagoda, truskawka

Lody nakładane są łopatką i sprzedawane na wagę. Najpierw wybieramy wielkość porcji (od 1-9zł), a następnie dobieramy smaki. Zwykle mamy do wyboru 6-7 pysznych smaków. W porównaniu z innymi lodziarniami, to niewiele. Zapewniam was jednak, że każdy znajdzie coś dla siebie. Nasze ulubione smaki to truskawka, jagoda i banan. Polecam szczególnie ten ostatni. To najlepsze lody jakie jadłam. Smakują jak domowe, szczególnie te owocowe.

I niech was nie zrażą tylko tłumy ustawiające się w kolejce za lodami. Obsługa jest bardzo sprawna więc czas oczekiwania to tylko krótka chwila. Będąc w Zakopanem koniecznie zajrzyjcie do lodziarni. Zapewniam was, że tego smaku długo nie zapomnicie.


CIUCIU Cukier Artist, Gdańsk

              Pamiętacie jak pisałam wam o naszej wyprawie do Gdańska? Nie pokazałam wam wtedy wszystkich moich zdjęć. Zostawiłam na koniec te najlepsze.

Ostatnio bardzo popularne stały się manufaktury cukierków. Są praktycznie w każdym większym mieście. Nie byłam więc zaskoczona, gdy spacerując po Starówce gdańskiej natknęłyśmy się na jedną z nich. Oczywiście musiałyśmy wejść do środka. Tym bardziej że dekoracja przed manufakturą była bardzo zachęcająca.


W środku czekały na nas pełne półki kolorowych lizaków, cukierków i żelków. Wokół unosił się wspaniały zapach pomarańczy. Miałyśmy szczęście, że akurat panie robiły cukierki pomarańczowe. Zaciekawione, przystanęłyśmy na chwile. Jednak ręczne wyrabianie cukierków to proces bardzo długotrwały. Nie doczekałyśmy do końca.

Co bardzo mi się podobało, cukierki można było próbować. Tego właśnie brakowało mi we wcześniej opisywanej już manufakturze wrocławskiej. Spróbowałyśmy więc i powiem wam szczerze, że były pyszne. Oczywiście mam świadomość, że owocowy smak to kwestia sztucznych aromatów, a te śliczne kolory to barwniki. Jednak raz się żyje. Kupiłam jedną paczuszkę, aby domownicy też mogli spróbować. Cukierki zniknęły w mgnieniu oka.


Podsumowując, taka manufaktura cukierków to bardzo fajne miejsce. Szczególnie spodoba się dzieciom. Jeśli chodzi o cukierki, to powiedzmy szczerze, że nie są to zdrowe produkty. Jednak, jak mówi nasz profesor od farmakologii, działanie zawsze zależy od dawki. Tak więc z umiarem nie zaszkodzi. Od samego patrzenia na te cukierki humor się poprawia.

Stare Miasto w Gdańsku i Katedra Oliwska

            To jeszcze nie koniec naszej wycieczki do Trójmiasta. Miejscem, które spodobało nam się najbardziej była Starówka Gdańska. Nic więc dziwnego, że po Starym Mieście spacerowałyśmy codziennie. Przychodziłyśmy tam zarówno wieczorem jaki i z samego rana. Sama nie wiem kiedy podobało nam się bardziej.

Na Starym Mieście mieszczą się najważniejsze zabytki Gdańska. Miejsca, które warto zobaczyć to Bazylika Mariacka, Mały i Wielki Młyn na kanale Raduni, Stary Żuraw, Zielona Brama, Dwór Artusa, Ratusz Głównego Miasta, Złota Brama. Punktem obowiązkowym każdej wycieczki jest pamiątkowe zdjęcie pod fontanną Neptuna.


Zauroczone wspaniałym Parkiem Oliwskim w ostatni dzień postanowiłyśmy tam wrócić. Głównym naszym celem był krótki koncert organowy w Katedrze Oliwskiej. Tym razem do Oliwy pojechałyśmy już tramwajem.

Katedra Oliwska powstawała od 13-go do 18-go wieku. Mierzy aż 107 metrów i jest najdłuższym kościołem Polsce. Swoją sławę zawdzięcza jednak głównie organom. Są one zaliczane do najwspanialszych i największych organów na świecie. Zdobi je 25 figur aniołów grających na trąbkach, króla Dawida i św. Cecylii. Podczas gry ręce aniołów poruszają się, a gwiazdy i słońce wirują.

Podczas gry na organach można wydobyć z nich dźwięki przypominające śpiew ptaków, bicie dzwonów, szum wiatru, grzmot burzy, brzęczenie pszczół. Brzmienie organów można podziwiać na krótkich, 20 minutowych pokazach.

Podczas naszej pierwszej wizyty w Parku Oliwskim spóźniłyśmy się na ostatni pokaz. Dlatego wróciłyśmy tam w ostatni dzień po to, aby wysłuchać koncertu organowego. Wspaniałe przeżycie! Jeśli będziecie w Gdańsku to nie zapominajcie o Katedrze Oliwskiej. Jestem pewna, że będziecie zachwyceni.


 

Trójmiasto

                  Tuż po powrocie z Małego Cichego, wybrałam się z koleżankami na kilka dni do Gdańska. Mimo, że spędziłyśmy tam tylko kilka dni, bardzo nam się podobało. W tym czasie udało nam się zwiedzić najważniejsze miejsca w Trójmieście. W Gdańsku naszym pierwszym celem było Westerplatte. Do Nowego Portu doszłyśmy pieszo, po drodze mijając stocznie Gdańską i PGE Arena. Następnie promem musiałyśmy się przeprawić na drugą stronę portu. Już po chwili znalazłyśmy się przy twierdzy Wisłoujście. Na zwiedzanie twierdzy niestety zabrakło nam czasu, ale z zewnątrz zrobiła na nas ogromne wrażenie. Następnie udałyśmy się na Westerplatte. Tam zobaczyłyśmy między innymi Cmentarz Obrońców Westerplatte, Koszary i Pomnik Obrońców Wybrzeża.

Po krótkim odpoczynku na plaży, promem wróciłyśmy do Nowego Portu. Tam doszłyśmy do plaży i postanowiłyśmy brzegiem morza dojść do Oliwy. Wędrówka była bardzo długa, ale w pełni opłacalna. Park Oliwski zauroczył nas swoim pięknem. Wspaniałe ogrody, staw, potok Oliwski to tylko niektóre atrakcje.

Następnego dnia kolejką trójmieską pojechałyśmy do Gdyni. Tutaj punktem obowiązkowym był oczywiście port.

Po Gdyni przyszedł czas na Sopot. Deptakiem Bohaterów Monte Cassino, mijając po drodze Krzywy Domek i latarnię morską,  doszłyśmy do Sopockiego molo. Resztę dnia spędziłyśmy odpoczywając na Sopockiej plaży.


Manufaktura cukierków i lizaków

                           Pamiętacie jak pisałam o naszej wizycie we wrocławskiej Muffiniarni. Tuż obok jest jeszcze jedno bardzo urokliwe miejsce, mianowicie manufaktura cukierków i lizaków. Mimo, że się spieszyłyśmy, to nie mogłyśmy nie zajrzeć do środka.  Manufaktura bardzo nas zaskoczyła. Chyba nawet bardziej niż Muffiniarnia. Prześliczne pastelowe kolory i regały pełne słodkości. Co więcej, wszystkie cukierki i lizaki robione są na miejscu.

Kiedy my byłyśmy w manufakturze, trwały właśnie przygotowania do dnia kobiet. Z czerwonej masy cukrowej, panie wyrabiały prześliczne czerwone róże. Najważniejsze, że wszystko działo się na naszych oczach. Z wielkim podziwem oglądałyśmy jak powstają kolejne, czerwone cudeńka.

Niestety nie zdążyłyśmy spróbować słodkości. Może to i dobrze, przynajmniej mamy motywację żeby tam wrócić. Was bardzo zachęcam do odwiedzenia manufaktury. Wszystkie cukierki są prześlicznie pakowane, będą więc doskonałym pomysłem na prezent. Poza tym jest także możliwość zamówienia lizaków z dedykacją. Szczerze polecam, na pewno nie pożałujecie.

Takie róże podobają mi się znacznie bardziej niż tradycyjne kwiaty. A wy co o tym myślicie? Prawda że są słodkie:)

 

From love to muffins – Muffiniarnia wrocławska

                   Korzystając z wolnego popołudnia, wybrałyśmy się dzisiaj do słynnej już wrocławskiej Muffiniarni. Fantastyczna atmosfera, przepiękny wystrój, dobre towarzystwo. Tego mi było trzeba!

Jeśli jeszcze nie byliście, a macie taką możliwość, koniecznie się tam wybierzcie. Wrocławska Muffiniarnia oferuje nam szeroki wybór cupcakes i muffinek, zarówno słodkich, jak i w wersji słonej. Cupcakes z kremem cytrynowym, malinowym, truskawkowym, jabłkowym, czekoladowym. Ponadto marchewkowe, z ciasteczkami oreo, kremem Kinder Bueno. To tylko kilka możliwości.

Zgodnie z dziewczynami wybrałyśmy cupcakes z ciasta biszkoptowego i z kremem Kinder Bueno. Muszę przyznać, że były przepyszne! Delikatne ciasto, krem orzechowy, bita śmietana, Kinder Bueno. Idealne połączenie.

Muffinki możecie zamówić na wynos, zapakowane w ślicznych kartonowych pudełkach. Co więcej, Muffiniarnia to nie tylko babeczki, ale też pyszna kawa, gorąca czekolada, koktajle. Polecam!

Adres Muffiniarni:

ul. Szewska 27-27a

Wrocław

Wcześniej o Muffiniarni pisała też Weronika. Jej recenzję znajdziecie tutaj.

 

Air Show, Radom 2011

               Wakacje już się skończyły, jestem już we Wrocławiu i jutro zaczynam zajęcia. Mimo to myślami ciągle powracam to wakacyjnych wypraw. O górskich wycieczkach już wam pisałam (choć to jeszcze nie koniec). Dzisiaj chciałabym wam opowiedzieć o Air Show w Radomiu.

Była to już XII edycja Międzynarodowych Pokazów Lotniczych Air Show w Radomiu. Pokazy udały się zgodnie z planem. Pogoda dopisała. Chociaż niektórzy trochę narzekali, ja byłam oczarowana.

Ponad 100-tysięczna publiczność, 180 samolotów i śmigłowców  z 17 państw na pokazie dynamicznym i 50 na wystawie statycznej. Liczby mówią same za siebie!

Wystawa statyczna umożliwiła nam obejrzenie z bliska maszyn zazwyczaj niedostępnych dla szerszej publiczności. Zrobiliśmy całą masę zdjęć. Była także możliwość zwiedzania niektórych samolotów od środka. Mogliśmy zasiąść za sterami Wiedeńczyka, czy zwiedzić wnętrze Herkulesa.

Na tym nie koniec atrakcji. Mnie najbardziej urzekły pokazy dynamiczne. Pierwszy przelot F16 na wszystkich zrobił ogromne wrażenie.

Poza tym liczne grupy akrobacyjne. Wystąpiły dwa polskie zespoły, Biało-Czerwone Iskry oraz Orliki.

Ponadto zespoły z Francji, Włoch, Szwajcarii. Wiele niesamowitych figur akrobatycznych. Najbardziej efektowny był chyba heartbreaker, czyli serce przebite strzałą.

Naprawdę polecam imprezę na przyszłość. Żeby dojechać do Radomia całą noc spędziłam w zatłoczonym pociągu. Mimo to było warto!