Właśnie dla takich chwil warto oglądać F1. Wyścig trzymał nas w napięciu od startu aż do mety. Żal było nawet na chwilę wstać od telewizora.
Zacznijmy od największego pechowca, czyli Felipe Massy. Wspaniałe kwalifikacje dla Williamsa, wywalczone drugie i trzecie pole startowe. Wyścig zapowiadał się więc znakomicie. Niestety już na pierwszym zakręcie doszło do dramatycznie wyglądającego wypadku z udziałem Brazylijczyka. Tym samym weekend na Hockenhaimring dla Felipe Massy dobiegł końca. Kierowcy nic się nie stało, ale strasznie było nam przykro. Szkoda. Ogromnego pecha ma Felipe w tym sezonie. Mimo wszystko cieszy dobra forma Williamsa. Póki co jest to jedyny zespół, któremu udało choć trochę zbliżyć się do Mercedesa.
A Mercedes ciągle górą. I wiecie, co. Wcale mi to nie przeszkadza. Po prostu należy się, za ciężką pracę. Nawet problemy z hamulcami podczas sobotnich kwalifikacji, nie przeszkodziły zespołowi. Lewis Hamilton pechowo zakończył kwalifikacje już na etapie Q1. Każdy kto obserwuje jazdę Hamiltona, dobrze wiedział jak będzie wyglądał wyścig. Zapowiadała się fascynująca walka. I tak też było. Lewis Hamilton już po starcie rozpoczął szalony pościg. Nikt nie był w stanie mu przeszkodzić. A my mogliśmy podziwiać walkę najwyższej klasy. Ostatecznie Lewis awansował z 20 pola na miejsce 3. Rewelacja, tym bardziej że były takie momenty kiedy myślałam że to Lewis wygra. Ależ by była niespodzianka. Tak się nie stało. Wyścig wygrał Nico Rosberg. Tak czy owak zasłużenie.
Nie tylko Hamilton dostarczał nam sporych emocji. Niezwykle ciekawa była również walka między Ferrari, a Red Bullem. Choć bardziej poprawnie byłoby, że między Alonso. Tak wiem, narażam się ogromnej rzeszy fanów Kimiego. Jednak prawda jest taka, że Fin nie pokazuje kompletnie nic w tym sezonie. I nie można już tego tłumaczyć pechem, złym bolidem, strategią. Fernando jest w identycznej sytuacji, a jednak punkty regularnie dowozi.
Zauważyliście jak rzadko pisze się teraz o Sebastianie Vettelu. Wydawało się, że młody Daniel Riccardo zastąpi Marka Webbera w pełnym tego słowa znaczeniu. I niespodzianka. W tym sezonie Riccardo błyszczy, a Vettel pozostaje jakby w cieniu. Czterokrotny mistrz świata wyraźnie nie radzi sobie w gorszym bolidzie. Zastanawiające, prawda?
Już za tydzień Grand Prix Węgier, a później Formuła1 udaje się na wakacje.

